Galeria Pracownia Wschodnia to przestrzeń wystawiennicza oraz otwarte miejsce inicjatyw artystycznych i kulturalnych. Organizujemy wystawy tematyczne połączone z warsztatami lub wykładami zaproszonych gości, pokazy performance, mikro spektakle, spotkania autorskie i koncerty. Przy okazji tych wydarzeń współpracujemy zarówno z twórcami, jak również z osobami nie związanymi bezpośrednio ze światem kultury, np. z naukowcami i podróżnikami.
Cyrk Lautreca się skończył. Lautrec umarł, Schiele też. Cóż za humor. Chyba nie musisz nic udowadniać zdrowy człowieku. Ale świadomość błędu (Stańko), cóż to za świadomość. Chylak (kurator B) spytał mnie, co łączy wszystkich ludzi, których maluję. Może byli chorzy? Nigdy nie udało mi się namalować nikogo chorego. Ale będę jeszcze próbował. Cieślak natomiast (A) to musimy zrobić tą wspólną wystawę. Ale wracając do Śmierci Lautreca, to chyba to wszystko jedno.
Jaka tam królowa umarła. Nieudolnie to robię, ale opisuję człowieka. A jeszcze poważniej, i tak zaraz umrę. Reszta, to wina kuratorów. Oni wybrali obrazy i kazali mi napisać ten tekst.
Niech żyje Frank O’Hara.
Zapraszamy wszystkich spragnionych podróży na letni transfer z placu Hallera na zimową Antarktydę.
Wszystkie wydarzenia są bezpłatne i ogólnodostępne.
Organizatorzy: Stowarzyszenie Pracownia Wschodnia i MOVIDA
Patronat: Instytut Biochemii i Biofizyki PAN, Polskie Konsorcjum Polarne, Akademia Sztuk Pięknych W Warszawie, Notes na 6 Tygodni
Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu „Patriotyzm Jutra"
Dzień dobry, czy znajdzie Pan / Pani 5 minut aby porozmawiać o duszy?
Raphael Rogiński w Galerii Wschodniej zaprezentuje siebie z wielu stron. Zamieni się w coś co Dakowie nazywają – polifigurą. Dozując światu wykwity swojej duszy, w dniach 8 i 9 czerwca opowie o świecie nie tylko muzycznie, ale i graficznie. Akwarele, gwasze, rysunki i krótkie filmiki są tu pewnego rodzaju kalką odbijającą historię, w której artysta jest obserwatorem, częścią lub kreatorem. Mutanty i hermafrodyci żyją tu z ocaleńcami z holocaustu, ukochane i powiązane rodzinnie Morze Czarne, przebija się do nowo zbudowanej Warszawy (którą autor prac zwiedza z ludźmi duchami), a zwierzę Setha spotyka się z mocami polarnymi.
Sztuka macana nie jest obca autorowi. Surrealizm kosmopolityczny, który Rogiński wyznaje w sztukach wizualnych i trwa przy nim niczym westalka od 10 roku życia, nie raz wpędzał twórcę w kłopoty. Od dziecka wykuwany w kuźni na artystę postanowił oddać się nieuchwytnej muzyce. Wygnany ze szkół artystycznych w odorach skandali i nieobyczajności został minstrelem, by cieszyć dworzan, ludy polis i gawiedź tego świata. Teraz wraca i łączy media w nieskończonym zachwycie nad światem. Wystawa z koncertem i oprowadzaniem będzie wynikającą z siebie jednością, niczym mała kapliczka ludzi-węży przy magicznym źródełku.
Całe życie uważałem. Na bakterie czyhające w ciepłej śmietanie, zimną wodę, guza mózgu i lody. Paraliżował mnie lęk przed niedowładem dolnej części ciała. Ale zachowałem należytą ostrożność, dzięki czemu uniknąłem wielu przerażających niebezpieczeństw. W tym najgorszego: życia. Czaiło się na mnie w świetle potłuczonej latarni, spróchniałym drzewie zastygłym w kształcie sarny i miejscu, gdzie rodzą się myszy z ziemniaków. Jednoznacznie próbowało mnie dogonić. Łypało na mnie płonącym okiem. Nie miało szans: czołgałem się w mroku. Bezszelestnie i niezauważalnie. Siłę dawał mi duch, którego istotę starałem się ukazać na tej wystawie.